84071
Książka
W koszyku
(Harlequin Romans Historyczny ; 624)
Markiz Cranford szuka żony i matki dla swego małego synka. Wie, że jego tytuł to za mało, by skusić pannę z dobrego domu. Wszyscy pamiętają, że wychował się w slumsach i był korsarzem. Los mu sprzyja, bo dla pewnej damy z towarzystwa szybki ślub to najlepsza ochrona przed utratą reputacji. Po krótkim spotkaniu markiz i panna Prudence zawierają umowę. Ona po ślubie chętnie zajmie się jego synkiem, on obiecuje małżeństwo oparte na wzajemnym szacunku. Jednak już w dniu ślubu markiz dochodzi do wniosku, że popełnił błąd. Niepotrzebnie nalegał na czysto formalny związek, skoro nieustannie zastanawia się, jak oczarować Prudence i sprawić, by przestała go traktować z dystansem. (Z okładki).
Zrobił to specjalnie, żeby zobaczyć, jak zareaguję, pomyślała. Miał dość dużą bliznę; jakby ktoś rozorał szponami jego twarz od ciemienia, obok prawego oka, wzdłuż policzka aż do kącika ust. Poczuła silne emocje już od pierwszego spojrzenia, onieśmielona jego potężną sylwetką. Miał sporo ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, szeroki tors i ramiona. Wyglądał jak olbrzym, który z łatwością przewraca ogromne drzewa, a potem ciągnie je za sobą bez najmniejszego wysiłku. Po chwili zauważyła, że nie jest bardzo przystojny, co w pewien sposób sprawiło jej ulgę. Miał brązowe włosy, niemodnie opaloną skórę, niczym się niewyróżniający nos, krzaczaste brwi komponujące się z mocno zarysowaną szczęką i wargami nieprzywykłymi do uśmiechu. Jeśli Variety chciała znaleźć dla niej męża różniącego się od Charlesa, to nie mogła trafić lepiej. Variety powiedziała Prue, że ten mężczyzna niedawno owdowiał. Nie miał więc powodów do śmiechu. Żona zmarła na zapalenie płuc zaledwie kilka miesięcy temu, a on miał twarz, na widok której ludzie nerwowo drgali. Przyglądał się jej badawczo. Nie jest okrutny, pomyślała. Ani nieuprzejmy. Po prostu trudno go rozszyfrować. Jest zimny, powściągliwy. Wiedziała, że ludzie często oceniają innych na podstawie wyglądu. Mężczyźni gapili się na jej piersi, niemal się oblizywali na ich widok. Mimo że starała się ubierać skromnie, kobiety uważały, że jest kusicielką, zaś mężczyznom zdawało się, że mają prawo patrzeć na nią pożądliwie, a jej powinno to pochlebiać. Kiedy nie reagowała, stawali się niemili albo wulgarni, w najlepszym razie ją lekceważyli. To, co przeżywała z powodu ponętnego biustu, musiało być jednak niczym w porównaniu z tym, co musiał wycierpieć ten mężczyzna. Z pewnością doświadczył ogromnego bólu. Gdzie szlachetnie urodzony mężczyzna może odnieść taką ranę? I kim w ogóle jest? Variety nie pisnęła jej ani słowa na ten temat. Prue dowiedziała się, że ma przed sobą lorda, dopiero gdy lokaj ją zaanonsował. Spodziewał się, że piśnie z przerażenia albo odruchowo się cofnie. Prue jednak splotła ręce z przodu i czekała. Zmrużył oczy, prezentując ponure, groźne spojrzenie. Przełknęła ślinę i zmusiła się do opanowania, marząc, by jak najszybciej usiąść. (Fragment).
Status dostępności:
Wypożyczalnia Główna
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 82-3 (1 egz.)
Strefa uwag:
Uwaga ogólna
Tytuł oryginału: A marquis in want of a wife, 2020.
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej