84069
Książka
W koszyku
(Sulina)
Kolsko-ukraiński dwugłos, który wpłynął na sposób opowiadania o Europie Środkowo-Wschodniej. Czułość dla obrazów rozpadu, melancholijne opisy przywiązania do tymczasowości, historie zwykłych ludzi układane przez wielką historię, zaduma nad granicami wewnątrz granic i poza nimi. To wszystko składa się na przenikliwy intelektualny atlas naszej części świata, jednocześnie pociągającej i wykrzywiającej w grymasie swoją zmienną twarz. (Wg noty wydawcy).
Są to teksty w swoim gatunku znakomite. Odkąd razem z Oświeceniem przeminęły poematy, wykładające w eleganckich dwuwierszach sekrety budowy wszechświata albo sztuki sadzenia grochu, esej pozostał jedynym gatunkiem, który sytuuje się na pograniczu nauki i poezji, z pierwszej czerpiąc erudycję, od drugiej zaś zapożyczając odwagę nieoczekiwanych zestawień. Szkice w „Mojej Europie” spełniają ten warunek z naddatkiem; co więcej, jak przystało na dobre eseje, można z nich „wycinać” zdania godne podniesienia do rangi aforyzmu, jak choćby: „Jeśli miałbym wymyślić dla Europy Środkowej jakiś herb, to w jednym z jego pól umieściłbym półmrok, a w innym — pustkę”. Jeśli te dwa eseje powstały „na zamówienie” — tym lepiej; marzyłbym sobie, by ich autorzy podjęli się opracowywania kolejnych tematów, widząc już oczyma duszy biblioteczkę traktującą o tlenie, nowych środkach przekazu czy reformie oświaty. Nie byłyby to z pewnością próby w manierze Bouvarda i Pécucheta. Liczyłbym raczej na widoczny w omawianych esejach rozmach polihistorów: następców jońskich filozofów natury, renesansowych myślicieli, angielskich poetów metafizycznych, których talent pozwala na rozważanie struktury materii, poznawanie kabały, doradzanie Księciu i smakowanie trunków. (Wojciech Stanisławski - czarne.com.pl).
Natomiast jeśli w Zborovie pojedziemy jednak w lewo, to najlepiej, by stało się to wczesną jesienią w niedzielę. Domy trzymają się szosy jak szadź gałązki. Wsie kończą się niczym nożem uciął i zaczynają w jednej chwili. Pomiędzy jest tylko przestwór dolin. Niebo przelewa się między falistymi krawędziami horyzontu. Porządek pejzażu przywodzi na myśl mapę plastyczną. Nie ma starców przed domami ani młodych na motocyklach. Knajpy wyglądają martwo jak w poście. Trwa tutaj jeszcze stary czas, w którym ludzie nie wyruszali w drogę bez przyczyny. Siedzieli w domach i nasłuchiwali odgłosów świata, bo wezwanie do podróży nigdy nie oznaczało niczego dobrego. Wyjeżdżało się na cudzą wojnę, uciekało przed armiami, umykało przed nędzą i głodem. Dlatego Europa Środkowa nigdy nie wydała wielkich podróżników. Zajęta była podróżowaniem w swoim własnym wnętrzu. Wybrać się w drogę z ciekawości? Taka myśl może przyjść do głowy komuś, kto jest pewien nienaruszalności własnego domu, komuś, kto nie zastanawia się nad tym, czy po powrocie jego własny dom będzie stał na tym samym miejscu. Bardzo możliwe, że ta ostentacyjna osiadłość, ta nieruchomość siedzib jest owocem głębokiego poczucia bezdomności w głębszym, mentalnym sensie. W pustce oddzielającej wsie czai się demon chaosu, zły duch nieokreśloności, i dlatego domy stoją blisko siebie, patrzą sobie nawzajem w okna i po ludzku szukają własnego odbicia — potwierdzenia, że istnieją. (Fragment).
Status dostępności:
Wypożyczalnia Główna
Są egzemplarze dostępne do wypożyczenia: sygn. 82-4 (1 egz.)
Strefa uwag:
Uwaga ogólna
Tyt. oryg.: Central'no-shidna revizia, 2000.
Uwaga dotycząca zawartości
Zawiera: Środkowowschodnie rewizje / Jurij Andruchowycz. Dziennik okrętowy / Andrzej Stasiuk
Recenzje:
Pozycja została dodana do koszyka. Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej